Kilka dni temu Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało osiem osób podejrzanych o dokonanie milionowych wyłudzeń dotacji unijnych. Sprawa jest o tyle poważna, że wśród zatrzymanych znajduje się podobno syn byłego prezesa Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i jednocześnie byłego ministra w rządzie Jerzego Buzka. O co chodzi w „aferze funduszowej”?
Wskazana sprawa dotyczy wyłudzenia ogromnej sumy – być może nawet kilkudziesięciu milionów złotych. Szkodę w tym zakresie poniósł zarówno Skarb Państwa, jak i budżet Unii Europejskiej. Sprawcy dokonywali wyłudzeń przez osiem lat (od 2008 r. do 2016 r.). Chodziło o fikcyjne projekty w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju, Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, a także w Ministerstwie Rozwoju.
Odpowiedzialność karna sprawców wyłudzenia dotacji może mieć różne podstawy. Gospodarcze sprawy karne z reguły są dość złożone i toczą się w odniesieniu do kilku, zbiegających się przepisów. Po pierwsze możliwy jest zarzut oszustwa finansowego z art. 297 Kodeksu karnego. Po drugie „w grę” wchodzi oszustwo z art. 286 ww. ustawy. Po trzecie natomiast, należy zwrócić uwagę na treść przepisów art. 82 Kodeksu karnego skarbowego, mówiącego o naruszeniu zasad dotacji lub subwencji. Dodatkowo wyłudzenie dotacji może wiązać się z fałszerstwem dokumentów i tak dalej. Kwalifikacja czynu zależy w dużej mierze od posiadanych przez organy ścigania dowodów.
Wejście Polski do Unii Europejskiej uaktywniło grupy i związki przestępcze, które wykorzystywały różne środki do nielegalnego pozyskania pieniędzy z unijnego budżetu (gospodarcze sprawy karne). Prowadzenie fikcyjnych badań naukowych nie jest jedyną metodą. Organy ścigania mają pełne ręce roboty również z sieciami fikcyjnych podmiotów gospodarczych, które kreują dokumentację uwiarygadniającą wykorzystanie pozyskanych środków pieniężnych, współpracując na przykład z różnymi firmami szkoleniowymi i innymi podmiotami. W polskim systemie prawnym brakuje natomiast mechanizmów i skutecznych środków do walki z tego typu procederami.