Proces poszlakowy a sprawa Ewy Tylman

Pod koniec 2015 r. sprawą zaginięcia Ewy Tylman żyła cała Polska. Wiele osób liczyło wtedy, że 25-latka odnajdzie się i cała historia zakończy się happy endem. Tak się jednak nie stało. Jakiś czas później jej ciało odnaleziono w Warcie. Głównym podejrzanym stał się natomiast jej przyjaciel Adam Z. Wreszcie, pod ponad dwóch latach zakończył się jego proces karny.

Pechowy, listopadowy wieczór

Pewnego listopadowego wieczoru Ewa Tylman i jej znajomy Adam Z. bawili się na firmowej imprezie. Po godzinie drugiej wyszli ze spotkania. Najpierw spacerowali ulicą Wrocławską, potem placem Bernardyńskim. Kamery zgubiły tę parę w okolicach mostu św. Rocha. To prawdopodobnie tam doszło do zabójstwa/wypadku Ewy Tylman. Prokuratura twierdzi, że para szarpała się, po czym Adam Z. zepchnął nieprzytomną Ewę Tylman ze skarpy. Oskarżony nie przyznał się jednak do winy.

Proces karny Adama Z.

Oskarżyciel wniósł o uznanie Adama Z. za winnego zabójstwa z zamiarem ewentualnym Ewy Tylman oraz o wymierzenie mu kary 15 lat pozbawienia wolności i zapłatę nawiązki na rzecz bliskich zmarłej w kwocie stu tysięcy złotych. Co istotne jednak w tej sprawie, prokuratura nie dysponuje „twardymi” dowodami, które świadczyłyby o winie Adama Z. Nawet zrekonstruowany, prawdopodobny przebieg zdarzeń stanowi wyłącznie efekt spekulacji i domysłów. Czy Adam Z. zostanie skazany? To okaże się 17 kwietnia podczas ogłoszenia wyroku.

Sprawa Ewy Tylman – typowy proces poszlakowy

Proces w sprawie zabójstwa Ewy Tylman to klasyczny proces poszlakowy. Poszlaką jest natomiast „niebezpośredni dowód winy – okoliczność przemawiająca na niekorzyść oskarżonego”. Jeżeli oskarżyciel zbierze wiele takich poszlak, które razem układają się w spójny ciąg logiczny, umożliwiający rekonstrukcję zdarzeń w sprawie, możliwe jest skazanie oskarżonego, mimo nieposiadania „twardych”, niezbitych dowodów. Czy tak stanie się w przypadku sprawy Ewy Tylman? Dowiemy się 17 kwietnia.